Mój kochany Dzik Dzikowski Eggsy jest na maksa synusiem mamusi. Miał być suczką, ale ponieważ urodził się jako jedynak z pierwszego miotu Bree i Garego, wzięłam po prostu co było. Nie lubię pracować z samcami, zdecydowanie jestem #teamsuki. Suki są przeważnie szybciej poważne, a samce długo są głupimi gałganami. Potrzebują znacznie więcej czasu, żeby dojrzeć psychicznie i wejść dobrze w robotę, skoordynować swoje ciało z mózgiem. Niestety tym jedynym szczeniakiem był chłopak, nie mogłam sobie nie zostawić szczeniaka po Garym, i tak został z nami Eggsy. Nie myślałam jeszcze wtedy o powtórnym kryciu Garym w przyszłości.
Eggsiego można opisać w skrócie jako „morze miłości”. Jest ogromnym przytulasem i całuśnikiem, najchętniej spędzałby cały czas siedząc mi na rękach lub na głowie i dawał buziaczki. Kocha cały świat, jego miłość czasem aż za bardzo mnie przytłacza. Jest tak radosny, że czasem mam wrażenie, że z tej radości eksploduje. Tak, jak się spodziewałam, długo dojrzewa. W wieku półtora roku ciągle jest głupkowaty, chociaż ma już zdecydowanie lepszą etykę pracy. Chce dużo robić, ciężko go zgasić, przyjmuje korekty, uczy się bardzo szybko. Czasem wystarczy mu jedna sesja, żeby zrozumiał, czego od niego oczekuję i wprowadził poprawki w życie.
Jako mały bombelek był tak gruby, że wstał na nogi dopiero około 4 tygodni. Urodził się ważąc 500g. Podwoił swoją wagę przed skończeniem tygodnia, kiedy normalnie powinny to zrobić przeciętne szczenięta. Nasze szczeniaki z innych miotów zaczynają chodzić w przedziale 2-3 tygodni życia. Eggsy był takim pulpetem, że przebierał nóżkami głównie leżąc na plecach. Od małego był bardzo pocieszny, na instagramie mam jego rolkę „puppy Eggsy” – polecam na poprawę humoru. Jako półtoraroczny samiec mierzy ok 52-53cm, waży na oko 16-17kg. Czyli można go zakwalifikować jako średniego i drobnego. Nie traci przy tym samczych cech, zdecydowanie nie ma suczego wyrazu.

Życiowo i fizycznie jest bardzo podobny do Szy, co mnie bardzo, bardzo cieszy. Ma póki co inny styl dobiegania do dysku, biegnie mniejszym łukiem i na końcówce bardziej na wprost. Mam z nim te same problemy, co z Szą na frisbee – wystarczy mu raptem parę powtórzeń, żeby wszedł w schemat i mi go oferował. Jest wyrywny i szybciej skacze, niż myśli, ale staram się to od razu korygować i na szczęście jest na te korekty podatny. Bardzo się stara. Ma znacznie większe will to please niż Bree i Sza, które robią, bo lubią i praca je samonagradza. Eggsy ma świetne odwołanie i podawanie dysku. Większy problem mieliśmy przy nauce pracy na wymianę i kilka dysków, niż nad aportem jednego, a przeważnie psy mają na odwrót. Sztuczek uczy się bardzo szybko, przeważnie starcza mu nawet pół sesji! do maksymalnie dwóch. Jest skoczny, robi piękne wysokie flipy, jak stary wyjadacz. Czasem skacze trochę na pamięć, jak Sza, więc muszę go pilnować i nie pozwalać mu na automatyczne wyskakiwanie przed rzutem.
Jego ulubionymi towarzyszkami do zabawy w naszym stadzie są Lassie i Penny. Może godzinami bawić się z nimi na podwórku i w domu oraz ganiać się na otwartej przestrzeni. Aczkolwiek Eggsy i Penny szybciej wyczerpują baterie niż Lassie, która jest kompletnie niezmordowana. Eggsy, tak jak mama Bree, lubi sobie czasem pójść „w krzaki”, oddalić się i zająć swoimi sprawami. Tak, jak na zdjęciu poniżej, staje sobie w oddali od reszty i obserwuje otoczenie.

Pomimo, że jest samcem, udało mu się podbić moje serce. Jest przekochany, chociaż czasem jest „za bardzo”.
Bez problemów jeździł z nami w przeróżne miejsca – wycieczki, festyny, pokazy, zawody. Nie bał się tłumów, czuł się wszędzie swobodnie. Jak miał ok 4 miesiące przestraszył się biegnącego na niego dzikiego kilkulatka. Od tamtej pory jest podejrzliwy do biegających dzieci. Nie ma problemu, jak przywitamy go ze spokojnym dzieckiem. Nie lubi, kiedy inny pies zacznie na niego szczekać, wtedy też robi się podejrzliwy i może go obuczeć. Normalnie podchodzi z entuzjazmem lub ignoruje inne psy.
Eggsy jest zawsze ogromnie wesoły, cieszy się całym sobą. Inne wspólne zachowania z Szą to m. in. ten sam styl zabawy, wspólne leżenie na legowisku i jedzenie gryzaków, ruchy, podskakiwanie z radości. Tak jak Sza długi czas szalał poza klatką i miał problem z położeniem się poza nią. Będąc już sporym podrostkiem zaczął zostawać luzem z psami za bramką, wtedy jest spokojny, ale puszczony na pokój jest morzem miłości i ciężko mu jeszcze spokojnie się położyć i spać obok mnie na kanapie, choć zdarza się, kiedy jest ze mną sam. W przeciwieństwie do Szy i Bree nie niszczył zabawek.